To jest ten moment, kiedy zmrużę oczy i przez szparki pomiędzy powiekami wchodzi uproszczony, jakby widziany z daleka obraz. Pokraczne, nieporadne pacnięcia, które z bliska wyglądają na chaotyczne upaprania farbą, z oddalenia lepią dla oka iluzję czegoś. Mazie i gryzmoły zamieniają się w logiczne dla oka kształty z wiarygodnym światłocieniem. A jeszcze przed chwilą było tu nic.

AKT – PUKAĆ! CZEKAĆ!
Dawno, zarąbiście dawno temu artysta numer jeden podniósł z ogniska niepozorny kawałek spalonej gałęzi (możliwe, że to stało się dzień po tym, jak jaskiniowcy wprowadzili